[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pożądanie było grzechem, o którym on sam często myślał, i to zwielkim upodobaniem.W gruncie rzeczy myśl o pożądaniu, iwynikających z niego niezliczonych przyjemnościach, była niezwyklekusząca i zarazem niebezpieczna.Do tego stopnia, że profesor musiałotulać się ściślej połami trencza, żeby niezwykle spektakularny widokjego spodni na wysokości kroku nie przyciągnął niepożądanychspojrzeń.I właśnie wtedy ją zobaczył.Gwałtownie zatrzymał się izapatrzył na ciemnowłosą dziewczynę po drugiej stronie ulicy.Calamity Julia.Tyle że tym razem nie była sama.Szedł z nią Paul: niósł naramieniu tę jej karykaturę torby na książki.Beztrosko gawędzili, śmialisię& w dodatku szli niebezpiecznie blisko siebie.Nosisz jej książki, Paul? Jakie to dziecinne!Profesor Emerson patrzył, jak ręce tej pary ocierają się, cowywołuje lekki, ale ciepły uśmiech na twarzy panny Mitchell.Z gardłaEmersona wydobył się niski pomruk; przygryzł wargi.Co to takiego, u diabła? pomyślał.Za wszelką cenę starał się zebrać myśli; oparty plecami owystawę butiku Louis Vuitton, próbował sobie wyobrazić, co też, udiabła, przed chwilą się wydarzyło.Był rozsądnym człowiekiem.Ubierał się po to, by okryć nagość, prowadził samochód, jadł nożem iwidelcem, używał lnianej serwetki.Pracował i zarabiał, a jego zajęciewymagało dużych zdolności intelektualnych i bystrego umysłu.Kontrolował swoje potrzeby seksualne na rozmaite cywilizowane sposoby i nigdy mu się nie zdarzyło posiąść kobiety wbrew jej woli.Niemniej, kiedy patrzył na pannę Mitchell i Paula, zdał sobiesprawę, że jest tylko zwierzęciem.Istotą prymitywną.Dzikusem.To coś w nim sprawiło, że nagle zapragnął przejść na drugą stronę ulicy,odrąbać Paulowi ręce, porwać pannę Mitchell i zabrać ją stamtąd.Całować ją nieprzytomnie, przesuwać wargami po jej szyi, pochłaniaćją&Co to jest, do kurwy nędzy?Ta myśl śmiertelnie wystraszyła profesora.Był nie tylko dupkiemi pompatycznym kutasem, ale też przypominającym małpęneandertalczykiem z rozdziawioną gębą, który nagle poczuł, że maprawo posiąść tę młodziutką kobietę, której prawie nie znał, a która wdodatku go nie cierpi.Nie wspominając o tym, że jest jego studentką.Czuł, że powinien czym prędzej pójść do domu, położyć się igłęboko oddychać, aż ustąpi to cholerne uczucie.Ale dzisiaj będziepotrzebował czegoś innego, czegoś mocniejszego& by ukoićpożądanie.Z wielkim bólem oderwał wzrok od pary młodych ludzi i ruszyłw stronę do domu; wyjął komórkę i szybko wcisnął kilka cyfr.Po trzecim dzwonku usłyszał kobiecy głos: Halo? Halo, to ja.Czy możemy spotkać się dziś wieczorem?Kiedy w następną środę po seminarium u Emersona Juliawychodziła z gmachu wydziału, usłyszała znajomy głos: Julia? Julia Mitchell? To ty?Błyskawicznie obróciła się i wpadła w czyjeś objęcia; uścisk byłtak silny, że myślała, iż się zaraz udusi. Rachel! zdołała wykrztusić, z trudem łapiąc powietrze.Szczupła blondynka pisnęła radośnie i ponownie chwyciła Julięw ramiona. Tak mi ciebie brakowało! Trudno uwierzyć, że to było takdawno! Co tu robisz? Rachel, tak mi przykro& Przykro ze względu na wszystko i natwoją mamę, i& tak w ogóle.Przyjaciółki, połączone wspólnym bólem, długą chwilę milczały. Przepraszam, że nie byłam na pogrzebie.Jak się miewa tata? spytała Julia, ocierając łzy. Jest bez niej taki& zagubiony.Zresztą my wszyscy też.Materaz urlop z uniwerku Susquehanna: próbuje uporządkować niektóresprawy.Ja też mam wolne, ale niedługo będę musiała stąd uciekać.Czemu mi nie powiedziałaś, że tu studiujesz? zapytała Rachel zwymówką, przez łzy.Julia z wysiłkiem przeniosła wzrok z przyjaciółki na Emersona,który akurat wychodził z budynku i gapił się na nie z bezgranicznymzdumieniem. Nie byłam pewna, czy tu zostanę.Pierwsze tygodnie były,hm& dość przykre.Rachel, zdaniem wszystkich bardzo inteligentna osoba,zauważyła już dziwne i niezdrowe iskrzenie między jej przybranymbratem a przyjaciółką, ale na razie przymknęła na to oczy. Właśnie mówiłam Gabrielowi, że mu dzisiaj przygotujękolację.Zapraszam cię do nas!Oczy Julii zrobiły się wielkie i okrągłe; wyglądała naprzestraszoną.Emerson odchrząknął. Ach, Rachel& jestem pewien, że panna Mitchell jest zajęta&że ma inne plany.Julia pochwyciła jego znaczące spojrzenie i posłusznie zaczęłaprzytakiwać.Rachel zakręciła się na pięcie. Panna Mitchell? Przecież już w liceum była moją najlepsząprzyjaciółką i nadal się przyjaznimy! Co, nie wiedziałeś o tym?Spojrzała bratu w oczy, lecz nie znalazła w nich zrozumienia. Zapomniałam! Przecież wy nigdy się nie spotkaliście! Alewszystko jedno, zachowujesz się trochę zanadto& Bardzo cię proszę,wyciągnij wreszcie ten kij z tyłka!Zauważyła, że Julia chce coś powiedzieć, ale po chwilizrezygnowana zamyknęła usta.W każdym razie tak to wyglądało.Potem zsiniała i zaczęła kaszleć. Może& zamiast tego, zjemy kiedyś razem lunch? Jestempewna, że profe& że twój brat chce cię teraz mieć tylko dla siebie.Zmusiła się do uśmiechu, świadoma, że ponad głową Rachel Gabrielutkwił w niej ostry jak sztylet wzrok. Rachel zmrużyła oczy. On ma na imię Gabriel, Julio.Co z wami jest? Ona jest moją studentką& Takie są zasady głos Emersona byłcoraz chłodniejszy i bardziej nieprzyjazny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]