[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Przyniosłam cały placek!Marcus poczuł, że oczy wyskakują mu z orbit, a ciarki przechodzą poplecach.Naprawdę.Dosłownie trząsł się do ciasta.Panna Butterworth i jejszarańcza były niczym w porównaniu z takim smakołykiem. Dzielna dziewczyna. I w dodatku uratowałam ci życie zażartowała.198RLT To też prawda przyznał. Gonił mnie jakiś służący. Przez ramię spojrzała na otwarte drzwi.Chyba wziął mnie za złodzieja, chociaż gdybym przyszła ograbić Fensmore,raczej nie zaczynałabym od tarty z melasą. Tak? spytał zachwycony, z pełnymi ustami. Ja zacząłbym dokładnieod tego.Ułamała kawałek i włożyła sobie do buzi. Ale pyszna westchnęła. Nawet bez truskawek ze śmietaną. Nie przychodzi mi do głowy nic pyszniejszego zawtórował jejrozanielony. No, chyba że tort czekoladowy.Przycupnęła na brzegu łóżka i znów uszczknęła maleńki kawałek. Przepraszam. Przełknęła, a potem dokończyła: Nie wiedziałam,gdzie są widelczyki. Nieważne. Machnął ręką.I tak wspaniale jest zjeść coś prawdziwego, coś, co ma smak.Co trzebapogryzć.Nigdy się nie dowie, dlaczego ludzie uważają, że picie płynów jestkluczem do pomyślnej rekonwalescencji po gorączce.Zaczął sobie wyobrażaćwiejską zapiekankę ziemniaczaną z warzywami i mięsem.Deser jestcudowny, ale zjadłby coś konkretnego.Mielone z wołowiny.Pokrojoneupieczone na chrupko ziemniaki.Niemal poczuł ich smak.Spojrzał na Honorię.Tego chyba nie uda jej się wynieść z kuchni wściereczce.Dziewczyna sięgnęła po następny kawałek tarty. Co czytasz? zapytała. Pannę Butterworth i hm. popatrzył na książkę, która leżała na łóżkugrzbietem do góry no tak, szalonego barona. Naprawdę? wyglądała, jakby oniemiała ze zdziwienia.199RLT Jakoś nie mogłem się zmusić, żeby otworzyć Uderzające i malowniczeopowieści o jakimś nieznanym i niezaludnionym miejscu w Szkocji. Co? To. Podał jej książkę.Popatrzyła, a on zauważył, że musi książkę dość daleko odsunąć, żebyobjąć wzrokiem cały tytuł. Wydawało mi się, że to piękny opis. Lekko wzruszyła ramionami.Myślałam, że ci się spodoba. Tylko gdybym się martwił, że gorączka padła mi na umysł prychnął. Moim zdaniem wygląda na ciekawą. Więc powinnaś ją przeczytać.Wez ją.To nie dla mnie lektura.Ze złości zacisnęła usta. A patrzyłeś, co ci jeszcze przyniosłam? Właściwie nie. Podniósł do góry Pannę Butterworth. To mniezaintrygowało. Nie mogę uwierzyć, że ci się podoba. Więc ją czytałaś? Tak, ale. Skończyłaś ją? Tak, ale. Podobała ci się?Nie miała gotowej odpowiedzi, więc skorzystał z jej zmieszania iprzysunął do siebie ściereczkę.Jeszcze kilka centymetrów i tarta z melasąznajdzie się poza jej zasięgiem. Podobała mi się odparła w końcu choć w niektóre rzeczy trudno mibyło uwierzyć.Przekartkował książkę i przyjrzał się Honorii.200RLT Naprawdę? Jeszcze mało przeczytałeś. Honoria przyciągnęła ściereczkę zpowrotem w swoją stronę. Jej matkę na śmierć zadziobują gołębie.Marcus popatrzył na książkę jakby z szacunkiem. Tak? To makabryczne. Nie mogę się doczekać. Proszę cię, niemożliwe, żebyś chciał coś takiego czytać. Czemu? To takie. machnęła ręką, jakby szukała odpowiedniego słowa niepoważne. A nie mogę czytać czegoś niepoważnego? Oczywiście, że możesz.Tylko trudno mi uwierzyć, że mógłbyś chcieć. A dlaczego?Uniosła brwi. Brzmisz tak, jakbyś się bronił. To interesujące.Dlaczego miałbym nie chcieć czytać czegośniepoważnego? Nie wiem.Bo ty to ty. Dlaczego odbieram to jak zniewagę? powiedział to wyłącznie zczystej ciekawości. Ale nią nie jest. Ułamała jeszcze kawałeczek ciasta i go skubała.Wtedy stało się coś dziwnego.Jego wzrok padł na jej usta, a kiedy się imprzyglądał, wysunęła język, żeby zlizać zbłąkaną okruszynkę.Był to ulotny ruch, nie trwał nawet sekundy.Ale jego przeszył prąd;westchnął i stwierdził, że to pożądanie.Gorące, zapierające dech pożądanie.Pożądał Honorii.201RLT Nic ci nie jest? zapytała.Nie. Tak, hm.A dlaczego? Pomyślałam, że może zrobiłam ci przykrość.Jeśli tak, to przepraszam.Naprawdę, nie chciałam cię urazić.Jesteś bardzo w porządku taki, jaki jesteś. W porządku? Takie nijakie określenie. Lepsze niż nie w porządku".W takiej sytuacji inny mężczyzna pewnie by ją objął i pokazał, jak niew porządku" potrafi być, ale Marcus był tylko na tyle nie w porządku", żedrobiazgowo to sobie wyobraził.Zresztą nadal był osłabiony po zagrażającejżyciu chorobie, no i te otwarte drzwi i jej matka, zapewne gdzieś w holu.Powiedział więc: Co jeszcze przyniosłaś?Był to dużo bezpieczniejszy temat rozmowy, zwłaszcza że przezwiększość dnia przekonywał siebie, że pocałunek nie miał nic wspólnego zpożądaniem.Ot przypadkowa chwila szaleństwa spowodowanegodojmującymi przeżyciami.Niestety ten argument właśnie w pył się rozpadał.Honoria usiadła tak,żeby bez wstawania móc dosięgnąć do książek.To znaczy przysunęła pupębliżej, no cóż, jego tylnej części ciała, a dokładnie mówiąc, bliżej jego biodra.Dzieliło ich prześcieradło i koc, nie wspominając o jego piżamie i jejsukience, i wszystkim tym, co jeszcze miała na sobie, ale.Boże, nigdy wżyciu nie był tak wyczulony na czyjąś bliskość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]