[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obaj chłopi patrzyli na podróżnych z nadzieją.Nie rozumieli oczywiście ponorwesku, ale.Erling pierwszy zorientował się, o co chodzi, i wyjął sakiewkę. Wasza pomoc jest nieoceniona powiedział wręczając każdemu z nichsolidną monetę, a obdarowani rozjaśnili się w radosnych uśmiechach. Chwileczkę wtrącił Móri i on również wyjął sakiewkę. Możecie miwyjaśnić jeszcze jedną sprawę? Oczywiście! wołali jeden przez drugiego. Wiecie może, czy ktoś inny tędy nie przejeżdżał i nie wypytywał o zamekvon Graben?Chłopi zastanawiali się. Zdarza się od czasu do czasu jakiś podróżny.Ale naprawdę rzadko.Prze-ważnie osoby takie jak państwo.Tacy, co chcą poznawać różne opowiadanew okolicy historie. A nie zapamiętaliście nikogo wyjątkowego? To się mogło zdarzyć dosyćniedawno, w każdym razie za waszych czasów, wysoki, ciemny mężczyzna o wy-chudzonej twarzy i strasznym spojrzeniu? Prawdziwie wielki pan, godny.Chłopi patrzyli niepewnie.Chętnie zarobiliby jeszcze trochę. Nieee odparł jeden przeciągle i z wyraznym żalem. Nieee, nikogo takiego nigdy tu nie było. Ale zaczekajcie! zawołał jego kamrat. Chociaż zdaje mi się, że to niema nic wspólnego. Opowiadaj zachęcał go Móri. No, bo córka mojej kuzynki to służyła jakiś czas w Sankt Gallen.I onaopowiadała o właśnie takim człowieku.Ale to chyba niemożliwe, bo tamten tobył kardynał. Otóż to jest ten człowiek, o którym my mówimy rzekł Móri cierpko.Czy on tutaj był? Nie, nie, on nigdy, mogę przysiąc.Ale był okropnie kłopotliwy dla wszyst-kich na zamku Der Graben, o którym wspominaliśmy już przedtem.To stamtądpochodził mnich. Tak, tak, mów dalej! To bardzo interesujące.131 Córka mojej kuzynki służyła we dworze niedaleko Der Graben.I słysza-ła od dziewczyny kuchennej z zamku, że kardynał bywał tam bardzo często, botwierdził, że jest potomkiem panów na Der Graben.Teraz mieszka tam całkiemnowy ród, ale on węszył po kątach.Schodził nawet do piwnic, a może nawet naj-więcej to w piwnicach właśnie szperał.Trójka przyjaciół słuchała zaskoczona. Zaczekaj no, zaczekaj przerwała mu Tiril. To by świadczyło, że kar-dynał czegoś szukał? Tak. No i znalazł? Nie wydaje mi się.Moja krewniaczka mówiła, że zawsze opuszczał zamekbardzo zagniewany. Ale to świadczy też o tym, że nie wiedział o ruinach zamku Graben powiedział Erling. Mój panie, o tych ruinach to wie bardzo niewiele ludzi.Tylko my tutaj wewsi, ale my nikomu o nich nie opowiadamy.Trochę się wstydzimy tego miejsca,bo to takie okropne. Rozumiemy was bardzo dobrze.To były ważne wiadomości. Zawsze jesteśmy jakby o krok przed kardynałem i jego pomocnikami ucieszyła się Tiril.Chłopi patrzyli na nich bez słowa, nie rozumieli języka, którym podróżni sięposługiwali.Ale pieniądze od Móriego zostały przyjęte z wdzięcznością.Ten język rozu-mieli bez trudu. Naprawdę nie wiemy, jak wam dziękować powiedział Erling. A teraz,nie bacząc na wasze ostrzeżenia, wyruszymy do Graben.Obaj chłopi mieli przerażone miny. Obejrzymy sobie tylko zamek z daleka zapewniał Móri, chociaż niezu-pełnie odpowiadało to prawdzie.Chłopi, choć wystraszeni, nie protestowali, wskazali nawet ścieżkę, którą na-leży pojechać. Ale najlepiej byłoby konie zostawić tutaj poradził jeden. Dla zwierzątdroga jest za stroma i za wąska.Trójka przyjaciół uznała to za dobry pomysł i oddała swoje wierzchowce chło-pom pod opiekę, po czym ruszyła w górę.Kiedy wieś zostawili już za sobą, Móri rzekł: Masz rację, Tiril.Przez cały czas jesteśmy jakby o krok do przodu.Kar-dynał może nie wiedzieć o istnieniu tego miejsca, bo wspomniano o nim jedyniew inskrypcji na naszyjniku, który został ukradziony jego przodkowi, mnichowi.132Ukradła go kochanka mnicha, która urodziła dziecko.Czy możemy przypuszczać,że ów syn otrzymał od niej szafiry? Prawdopodobnie odparła Tiril. Ale nie musiał znać inskrypcji.Kar-dynał jednak chyba wiedział o jej istnieniu. Tak, ale w naszym rozumowaniu brakuje pewnego elementu stwierdziłErling. Kardynał musiał się dowiedzieć o inskrypcji stosunkowo niedawno.Potym jak jego bratanek Engelbert podarował naszyjnik Theresie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]