[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mocjest jedna.Ale przecie¿ czu³ Ciemn¹ Stronê.Ca³y siê w niej zanurzy³. Ciemna i jasna strona to tylko kwestia okreSlenia. Wydawa³asiê czerpaæ si³ê z jego s³aboSci; powoli zdo³a³a usi¹Sæ. To, co tynazywasz Ciemn¹ Stron¹, jest jedynie surow¹, nieposkromion¹ Moc¹;bywa tak, kiedy oddajesz siê Mocy bez reszty& Byæ Jedi to znaczykontrolowaæ swoje namiêtnoSci, lecz kontrola Jedi ogranicza twoj¹si³ê& WielkoSæ& ka¿da wielkoSæ& wymaga zwolnienia kontroli.NamiêtnoSci sterowanej, nieograniczonej.Zapomnij o ogranicze-niach. Ale& ale Ciemna Strona&Wsta³a.Tl¹ca siê odzie¿ spowi³a j¹ w smu¿ki dymu. JeSli poddanie siê oznacza rzex, to nie znaczy, ¿e Moc ma w so-bie mrok.Ty go masz. Ja? Czerwony przyp³yw sta³ siê czarny, jadowity, d³awi¹cy,przepala³ mu ¿ebra od wewn¹trz. Nie& nie, nie rozumiesz& Ciem-na Strona to& to, to, to& no, nie widzisz? To po prostu Ciemna Stro-na upiera³ siê desperacko i beznadziejnie.Nie móg³ znalexæ s³Ã³w,aby wyraziæ prawdê, jak¹ mia³ w sobie& aby opisaæ zgrozê, która gomia¿d¿y³a& poniewa¿ znów czu³ Moc.Czu³, ¿e to ona ma racjê.Ale czy to czyni ze mnie& czy to znaczy, ¿e& Kolana siê podnim ugiê³y i zachwia³ siê, z trudem utrzymuj¹c równowagê.Wyci¹g-n¹³ rêkê, aby siê oprzeæ o Scianê, o coS kamiennego, solidnego, pewne-go, co nie zmieni siê w smu¿kê dymu i mg³y, pozwalaj¹c mu upaSæznowu i na zawsze& Ciemna Strona& wyszepta³.Podesz³a do niego niewzruszona, niezachwiana. Jedyna Ciemna Strona, której siê musisz obawiaæ, to CiemnaStrona twojego w³asnego serca, Jacenie Solo.Ujrza³ w jej oczach pewnoSæ, solidnoSæ, sta³¹, niezmienn¹ praw-dê, która od tej chwili a przynajmniej tak¹ mia³ nadziejê zdo³autrzymaæ go w pozycji pionowej.W³asne odbicie.141Zniekszta³cone.Wykrzywione.Zdeformowane.Iluzja Swiat³a, prze-mykaj¹ca po lSni¹cej, zakrzywionej powierzchni& ponad nieskoñczon¹ciemnoSci¹.Mówi¹, ¿e prawda jest bolesna.Wezbra³ mu w gardle Smiech sza-leñca.Nie maj¹ pojêcia& Objêcia Cierpienia by³y niczym, drobnymzadrapaniem, ziarno niewolnika bólem zêba&Rmiech d³awi³ go, a¿ przeszed³ w konwulsyjny szloch.Wymin¹³Vergere i rzuci³ siê w ciemny korytarz, pêdz¹c jak szalony.Ucieka³.Za ka¿dym razem, kiedy Nom Anor patrzy³ na Scianê gruzu, któraomal nie sta³a siê jego grobem, widmowa d³oñ siêga³a mu do piersii Sciska³a mocno serce. Zapewni³aS mnie, ¿e nie bêdzie zagro¿enia! warkn¹³ ju¿ po razczwarty.Mówi³ we wspólnym nie wypada³o, aby ktokolwiek s³ysza³, jaksiê skar¿y zgrzytaj¹c zêbami.Naprê¿a³ ramiona i nogi, by wojowni-cy nie dostrzegli ich dr¿enia. Nomie Anorze odpar³a Vergere z cierpliwoSci¹, jakiej nabywasiê od ran i zmêczenia. ¯yjesz, jesteS zdrowy, jeSli nie liczyæ paruguzów i siñców. P³aka³a jak chmura deszczowa, zmywaj¹c oparze-nia ³zami. Na co siê skar¿ysz?Nom Anor znów spojrza³ na Scianê gruzu; wci¹¿ jeszcze czu³ d³a-wi¹ce palce paniki, kiedy zosta³ tak ³atwo, niedbale, prawie od nie-chcenia odsuniêty na bok a potem huk wal¹cego siê sufitu, wyciehuraganu w komnacie i kipiel kurzu, i w koñcu absolutna noc, która gopoch³onê³a. PowinnaS by³a mnie ostrzec, jak niebezpieczna i niepewna jestmoc Mrocznego Jedi powtarza³ uparcie. Rozejrzyj siê.Tuzin wojowników i ty.I ja.Wszyscy ¿yjemy.Gdyby zamiast pos³ugiwaæ siê t¹ niebezpieczn¹ moc¹ , Jacen Soloby³ spokojny, skupiony i uzbrojony w miecz Swietlny& wykona³agest bardziej wymowny od wszelkich s³Ã³w. Sam widzia³eS, co naro-bi³ w Szkó³ce.Mo¿e i ktoS by prze¿y³, ale ciebie i mnie nie by³obywSród ocala³ych.Nom Anor tylko jêkn¹³ pod nosem. Nie rozumiem celu tej gadaniny Jedi na temat Ciemnej Strony.Po co rozpêtywaæ taki kryzys? Jestem tutaj, bo nalega³aS.Ok³ama³emWielkiego Mistrza Przemian, wymanewrowa³em jego wojska, kry³em142siê w tym ohydnym miejscu& ¿e ju¿ nie wspomnê o niebezpieczeñ-stwie, na jakie siê narazi³em& po to, ¿eby rozpêtaæ& Co ma wspólne-go to, co siê sta³o, ze sprowadzeniem Jacena Solo na Drogê Prawdy?Vergere podnios³a wzrok znad opatrywanych ran. Zanim ktoS pozna Prawdê, musi wyzbyæ siê k³amstw. Mówisz naturalnie o naszej Prawdzie.O Drodze Prawdy. NomAnor spojrza³ na ni¹ spod przymru¿onych powiek. Mam racjê? Nasza Prawda, Egzekutorze? Oczy Vergere wygl¹da³y jak je-ziora nieodgadnionej ciemnoSci; móg³ w nich dostrzec jedynie swojeodbicie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]