[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pół roku temu, na sprawie rozwodowej. Zapewne coś podpisywaliście?To pytanie zdumiało ją bardziej niż poprzednie. Taaak& Jakieś papiery.Rozwodowe& Dlaczego pan pyta?Rajmund zdjął z jej ramienia dużą, pakowną torebkę i wysypał zawartość na stolik, przy którym Bargielz doktor Stanisławską często siadali popołudniami.Oprócz różnych babskich gadżetów, kluczy, notesówi portfela było tam ze dwadzieścia różnych długopisów.Detektyw odgarnął wszystko na boki, a długopisyzostawił na środku.Kobieta znieruchomiała ze zdumienia.  Który z nich jest własnością pani męża? Nie& nie rozumiem& Japoński, bardzo dobrze trzyma się w dłoni!  rzucił ponaglająco.Przez dłuższą chwilę patrzyła na długopisy, po czym bez namysłu wskazała jeden z nich. Nawet nie wiedziałam, że go mam&  odezwała się płaczliwym głosem.Niczym się nie wyróżniał spośród innych.Był szary, prosty, bez żadnych ozdób.Rajmund wziął go zestolika  rzeczywiście okazał się niespodziewanie lekki  a resztę rzeczy zgarnął do torebki, zarzucił jąna ramię kobiety, po czym delikatnie sprowadził panią Krajewską ze schodów, mówiąc: Proszę o nic nie pytać, tylko iść z tym długopisem do męża.On go szuka. Szuka czasu& Który zgubił przy rozwodzie. Doktor Bargiel zabronił& Doktor Bargiel do piętnastej ma naradę z personelem!  warknął ze złością Rajmund. I tyle ma paniczasu, by podejść do męża, wsunąć mu do kieszonki marynarki ten cholerny długopis i przekonaćmałżonka, że wracacie razem do domu. Jak?  jęknęła. Nie wiem.To pani mąż, to wasze życie, które mimo rozwodu możecie we dwoje kontynuować.Jamiałem tylko odnalezć ten długopis.Dojrzał na rogu budynku pielęgniarza Stacha i odsunął się od kobiety. Reszta zależy od pani  rzucił i ruszył do Aurelii.Nie oglądał się, nie widział, czy poszła do Mistera Twistera, czy stała tam nadal.A może uznała, żeprzed chwilą rozmawiała z wariatem, i teraz szybko opuściła teren szpitala.Już go to nie obchodziło.I prawdę mówiąc, niewiele po całej tej akcji się spodziewał.Widząc, że pisarka w dalszym ciągu zmaga się w myślach z tak niespodziewanym zwrotem akcjiw swoim pięknym dotąd życiu, położył się w hamaku i zamknął oczy. Jeśli nie możesz sobie z tym poradzić&  odezwał się jakoś tak mimo woli, ale od razu muprzerwała: Ja sobie nie mogę poradzić?! Ja?! Odwal się, Rajmund.Chcąc nie chcąc, otworzył oczy i zerknął na tę zołzę. Już sobie poradziłam. Spuściła nieco z tonu. Teraz rozstawiam wszystko po kątach. Co? %7łeby nie popełnić kolejnego życiowego błędu. Co?  powtórzył. Rozważam wszystkie za i przeciw.Cały czas odzywa się we mnie jakaś idiotka, usiłująca mnieprzekonać, że może jednak wyciągnęłam pochopne wnioski. Ciężka idiotka. Daruj sobie. Jakoś nie mogę. Zerwał się z hamaka i zaklął pod nosem, bo miał wielką ochotę się zdrzemnąć.Jakie za?! Jakie przeciw?!  wysyczał z furią. Normalna jesteś? Masz książkową sytuację.Czegochcesz więcej? Facet znalazł sobie młodą dupę, a ciebie chce wyrolować z forsy.Ubezwłasnowolnić,a potem zamknąć w północnym skrzydle.Zacznij się więc powoli żegnać ze swoim apartamencikiem nakońcu korytarza.Czy to nie oczywiste? Przeraża mnie ta oczywistość  powiedziała, odchylając głowę na bok. To nagie zło, które się namnie wylało nieprzerwanym strumieniem.Rajmund parsknął śmiechem.  Przestań pieprzyć górnolotne frazesy, które wkładałaś w usta swoich durnych bohaterów, i zacznijmygadać normalnie albo idę spać.Ziewnął ostentacyjnie.Aurelia odezwała się pokornym głosem: Możemy pogadać.Tylko trochę się boję& Rozmowy? Nie! Tej książkowej sytuacji: sklasyfikowany wariat usiłuje przekonać cały świat, że nie jestwariatem. Tu się akurat zgodzę.Twój doktorek już zadbał, żeby nas wszystkich odpowiednio sklasyfikować.Wolant odetchnął głęboko, nabrał w płuca powietrza, po czym wolno, dmuchając dolną wargą w górną,zaczął je wypuszczać. Boję się jak cholera.Niedawno gdzieś słyszałem& w radiu czy w telewizji&o facecie, którego trzymano w wariatkowie przez kilka lat.Psychiatra twierdził, że gość jestniebezpieczny dla otoczenia, i po prostu go tam zamknął. Na jakiej podstawie?  zagadnęła z zainteresowaniem pisarka. A ja wiem?! Pewnie miał jakiś incydent, tak jak ja.Poza tym był całkiem normalny. W końcu jednak wyszedł. Po ośmiu czy dziewięciu latach.%7łona wreszcie straciła cierpliwość i poczyniła jakieś bardziejzdecydowane kroki.Upomniała się o niego.O mnie nikt się nie upomni. Zaczął chodzić alejką i kopaćkońcem buta drobne kamyki. Niech to szlag! Jeśli Izabela nie przestanie za mnie płacić, może mnie tu,skurwysyn, latami trzymać.Aurelia podniosła nań zdumione oczy. Skąd wiesz, że płaci za ciebie Izabela? A kto?! To dobra dziewczyna, uczciwa& Nikogo więcej nie mam. Opadł z rezygnacją na ławkęobok Aurelii. Ile może wyciągnąć z tej swojej herbaciarni? Jak długo jeszcze?  Odwrócił gwałtowniegłowę w stronę pisarki. Zauważyłaś pewnie, że prywatnych pacjentów nikt nie odwiedza. No nie całkiem&  zaprotestowała niepewnie. Widać tu czasem odwiedzających, jak spacerująz chorymi& Z chorymi?!  przerwał gwałtownie. Z takimi, co niewiele kontaktują. Być może&  przyznała, a po chwili dodała prawie szeptem:  Coraz bardziej mnie przeraża taoczywistość, Rajmundzie.Miał ochotę uścisnąć jej dłoń.Albo nawet plecy.Poczuł jednak czyjeś ręce na swoich, a potemzobaczył Inez, pochyloną między nimi.Dziewczyna miała świeżo nastroszone żelem włosy i jeszczeciemniejszą, wyrazniejszą obwódkę wokół oczu. Poszłaś, żeby spać, a nie pindrzyć się  odezwała się Aurelia karcącym głosem, zerkając nadziewczynę z ukosa. Jak ty w ogóle wyglądasz! Nawet nie wiadomo, czy jesteś ładna, czy brzydka. Aadna jestem!Inez weszła od tyłu na ławkę i zaczęła się między nimi rozpychać. Wy tu gadu-gadu o niczym, a na oddziale rozróba  zaczęła wesoło, a widząc, że niewiele ich tointeresuje, kontynuowała z nieco mniejszym entuzjazmem:  Mister Twister wyszedł ze szpitala z jakąśbabką pod rękę& Naprawdę?!  Rajmund nagle się ożywił.Inez zajrzała mu w oczy, a wtedy szarpnął ją ponaglająco za ramię. Doktorek wrzeszczał na cały oddział, że jak teraz stąd wyjdzie, to nigdy nie odnajdzie czasu& Arogancki dupek!  Aurelia też wyraznie się ożywiła. Pazerna na pieniądze hiena! Na każdy grosz.Byle jakie kilkaset złotych& Dobra, nie nakręcaj się  przerwała jej bez ceregieli Inez. Nagle przejrzałaś na oczy.Na półtora miliona dałaś się wydoić, a teraz nagle jesteś taka mądra. Lepiej pózno niż wcale! Pewnie, że lepiej.Jak pomyślę, co za taką forsę można by zrobić& Zamknijcie się!  ryknął Rajmund. Tylko was posadzić na targu.Jedną z kartoflami, drugą z kapustą,naprzeciw siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl