[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ByÅ‚o to na krótko przed zÅ‚ożeniemprzez Beauraina rezygnacji z dowodzenia brygadÄ… antyterrorystycznÄ….Negocja-cje z porywaczami spartaczono, a w efekcie niezdarnej próby odbicia zakÅ‚adni-czek żona i córka barona poniosÅ‚y Å›mierć.Wkrótce po tym brutalnym mordzie baron przekazaÅ‚ Château Wardin wrazz jego dziesiÄ™cioma tysiÄ…cami hektarów dziewiczego lasu, wzgórz i urwisk sekcji szturmowej i innym formacjom Teleskopu.Nie chciaÅ‚ już nigdy oglÄ…daćtego miejsca, nawet z daleka. WÅ‚aÅ›nie z powodu tego, przez co pan przeszedÅ‚ odparÅ‚ Beaurain wciążz zimnÄ… rezerwÄ… w gÅ‚osie nie jestem w stanie pojąć, jak może pan mieć co-kolwiek wspólnego z tym diabolicznym Syndykatem.PowiedziaÅ‚ pan, że Banquedu Nord ma w Syndykacie swoje udziaÅ‚y zupeÅ‚nie znikome.Jak mam to, namiÅ‚ość boskÄ…, rozumieć? %7Å‚e wnieÅ›liÅ›my tylko zupeÅ‚nie nieznaczny wkÅ‚ad finansowy. Do Syndykatu?! Owszem.A teraz proszÄ™, niech mnie pan wysÅ‚ucha, Julesie.Kiedy zwró-cono siÄ™ do mnie w tej sprawie, uznaÅ‚em przyjÄ™cie ich propozycji za dobry po-mysÅ‚.OtwieraÅ‚o mi to kanaÅ‚ pozyskiwania informacji, informacji, które mogÅ‚emnastÄ™pnie przekazywać wam.I tak wÅ‚aÅ›nie postÄ…piÅ‚em. To prawda.Tak jak prawdÄ… jest i to, że nigdy nie zdradziÅ‚ pan, skÄ…d teinformacje pochodzÄ…. SÄ…dziÅ‚em, że sposób, w jaki je uzyskiwaÅ‚em, nie znalazÅ‚by uznania w paÅ„-skich oczach. W jakiej formie zÅ‚ożono wam tÄ™ propozycjÄ™?Bankier zaczynaÅ‚ siÄ™ pocić; jego czoÅ‚o zrosiÅ‚y maleÅ„kie kropelki wilgoci.At-mosfera w luksusowym gabinecie byÅ‚a jak naelektryzowana.PatrzÄ…c na de Gra-era, Beaurain odniósÅ‚ wrażenie, że robi mu siÄ™ nie do wytrzymania gorÄ…co.Baron29zrobiÅ‚ ruch w kierunku barku, rozmyÅ›liÅ‚ siÄ™ i stanÄ…Å‚ niezdecydowany za biurkiem. W jakiej formie Syndykat zÅ‚ożyÅ‚ tÄ™ propozycjÄ™ paÅ„skiemu bankowi? Telefonicznie, na mój prywatny numer.Bóg jeden raczy wiedzieć, skÄ…d gowziÄ™li.MajÄ… swoich ludzi dosÅ‚ownie wszÄ™dzie. Kto jÄ… zÅ‚ożyÅ‚? Kobieta, do której mam dzwonić z każdÄ… informacjÄ… o panu.Tak, Julesie o panu! Mam im przekazać sÅ‚owo w sÅ‚owo wszystko, o czym rozmawiamy w tympokoju. Czy ta kobieta jakoÅ› siÄ™ nazywa? Już na samym wstÄ™pie kazaÅ‚a mi zwracać siÄ™ do siebie per Madame. Akcent? Mówi po flamandzku. Co konkretnie proponowaÅ‚a? Wykup udziaÅ‚u, który miaÅ‚by przynosić kolosalne zyski od zainwestowanejsumy.ByÅ‚a mowa o trzystu procentach rocznie. W jaki sposób ukryÅ‚ pan to przestÄ™pstwo przed pozostaÅ‚ymi czÅ‚onkami radynadzorczej banku? ZapÅ‚aciÅ‚em caÅ‚Ä… sumÄ™ gotówkÄ… podjÄ™tÄ… z mego prywatnego konta. Pan kÅ‚amie, de Graer!To oskarżenie smagnęło starego barona jak policzek.DrgnÄ…Å‚, jakby naprawdÄ™mu go wymierzono, i krew odpÅ‚ynęła mu z twarzy.WydawaÅ‚o siÄ™, że w oczachsiÄ™ postarzaÅ‚.Beaurainowi zrobiÅ‚o siÄ™ żal przyjaciela, ale nie mógÅ‚ dopuÅ›cić, żebywspółczucie zmÄ…ciÅ‚o mu ocenÄ™ sytuacji.MusiaÅ‚ przeÅ‚amać barierÄ™, której istnienieintuicyjnie wyczuwaÅ‚. Jak pan Å›mie tak do mnie mówić, Beaurain. Wiem, kiedy pan kÅ‚amie.CaÅ‚e życie upÅ‚ynęło mi na nauce rozpoznawaniatakich wÅ‚aÅ›nie rzeczy.Teraz pan kÅ‚amie albo nie mówi mi wszystkiego.NowiÄ™c, jak to byÅ‚o naprawdÄ™? ZagroziÅ‚a, że Yvette może spotkać coÅ› zÅ‚ego. Kogo? Yvette, mojÄ… siostrzenicÄ™, córkÄ™ mojej siostry.Po tym, co siÄ™ staÅ‚o z moimwÅ‚asnym dzieckiem.Na miÅ‚ość boskÄ…, Julesie, niech pan ma litość! RozdepczÄ™ ich wszystkich jak robactwo, choćbym miaÅ‚ na to poÅ›wiÄ™cićcaÅ‚Ä… resztÄ™ życia.Po prostu muszÄ™ wiedzieć, jak stojÄ… sprawy miÄ™dzy nami, komujeszcze mogÄ™ ufać. Obawiam siÄ™, że teraz już nikomu.Grozi panu wielkie niebezpieczeÅ„stwo. Czym konkretnie groziÅ‚a paÅ„skiej siostrzenicy? Beaurain nadal mówiÅ‚beznamiÄ™tnie, spokojnie i monotonnie, z nadziejÄ…, że uda mu siÄ™ rozbroić bom-bÄ™ terroru podÅ‚ożonÄ… w sercu jednego z najpotężniejszych banków Brukseli.DeGraer nie odpowiedziaÅ‚ mu sÅ‚owami.PociÄ…gnÄ…Å‚ za Å‚aÅ„cuszek przy kamizelce i wy-dobyÅ‚ z kieszonki pÄ™k kluczyków.WybraÅ‚ jeden z nich, wÅ‚ożyÅ‚ do zamka szuflady30biurka, otworzyÅ‚ jÄ… i wyjÄ…wszy kopertÄ™, podaÅ‚ jÄ… Beaurainowi.Beaurain znalazÅ‚w niej kartonik, który na pierwszy rzut oka wziÄ…Å‚ za zwykÅ‚Ä… kartÄ™ pocztowÄ…, do-póki dokÅ‚adniej nie przyjrzaÅ‚ siÄ™ umieszczonemu na nim rysunkowi.Rysunek byÅ‚prymitywny, niewprawny, przerażajÄ…cy i piekielnie sugestywny.PrzedstawiaÅ‚ sie-dzÄ…cÄ… na łóżku lalkÄ™.Bez gÅ‚owy.Z kikuta szyi Å›ciekaÅ‚y wielkie krople krwi.NapodÅ‚odze koÅ‚o łóżka przyklejono zdjÄ™cie gÅ‚owy dziecka.Beaurain podniósÅ‚ wzrokna bankiera. To ona? spytaÅ‚. Tak, to jest Yvette. De Graer nie byÅ‚ w stanie ustać na miejscu.Spoj-rzeniem biegÅ‚ wciąż w stronÄ™ barku i tylko najwyższym wysiÅ‚kiem woli zmuszaÅ‚siÄ™ do pozostania za biurkiem. Czy może pan sobie wyobrazić, jak siÄ™ czuÅ‚em,kiedy to dostaÅ‚em? OstrzegÅ‚ pan siostrÄ™? Ona absolutnie nie może siÄ™ o niczym dowiedzieć! Bankier byÅ‚ już bliskipaniki. Jak pan wie, jej mąż jest znanym adwokatem.PodniósÅ‚by wielki szum,a to natychmiast naprowadziÅ‚oby ich na bank.SpeÅ‚niÅ‚em wszystkie ich żądania,dostarczyÅ‚em Å›rodków finansowych, wiÄ™c Yvette jest bezpieczna. Ma pan takÄ… nadziejÄ™. Do diabÅ‚a, Julesie! Niech pan tak nie mówi! ZrobiÅ‚em wszystko, co w mojejmocy, ale Syndykat wszÄ™dzie ma swoich ludzi.Nie ulega żadnej wÄ…tpliwoÅ›ci, żei w tym budynku majÄ… swego agenta, który obserwuje każdy mój krok. Czy powiedziaÅ‚ pan tej Madame, która do pana dzwoni, o Teleskopie? spytaÅ‚ powoli Beaurain
[ Pobierz całość w formacie PDF ]