[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No, czy ja wiem.Kapitan nie wytrzymał.- Słuchajcie, obiecuję wara uroczyście, z ręką na sercu i przy pełnoletnim świadku, że stanę na głowie, żeby się nic nie wykryło! - przysiągł z zapałem.- Nie będę się czepiał żadnych przodków ani żadnej maszyny! Ukryję zmorę, mordę, upiora, ruinę domu i wasz udział.Podrę sobie spodnie.Podrę nawet dwie pary, tylko na litość boską powiedzcie wreszcie, gdzie to jest?!- No, co.? - powtórzył niecierpliwie Pawełek.Janeczka zdecydowała się nagle.- No dobrze.Ale pan nam za to powie, co to było, ten szyfr na naszym samochodzie.Ten z dymem.- Zgoda.Powiem.Janeczka westchnęła bardzo ciężko.Żal jej było tajemnicy, ale równocześnie argumenty kapitana przekonały ją całkowicie.- No więc to jest na naszym strychu - rzekła konfidencjonalnie.Kapitan spodziewał się już Bóg wie czego, informacja zatem znów go zaskoczyła.- Gdzie?! - spytał ze zdumieniem.- Na naszym strychu - powtórzyła Janeczka.- W naszym domu.- Na strychu starym - poprawił Pawełek.- Bo my mamy dwa strychy.I na ten stary nikt nie wchodzi, bo tam są żelazne drzwi, zamknięte na mur.- I nikt ich nie otworzył już czterdzieści lat - uzupełniła Janeczka.Kapitan przez długą chwilę przyswajał sobie to, co usłyszał.- To jakim cudem udało wam się tam wejść?! - krzyknął niemal z przerażeniem.- Przez okno - odparł wyjaśniająco Pawełek.- To jest niewygodna droga.Po dachu szopy, tam są właśnie te haki do spodni.I potem po ścianie i po kracie i znów po dachu.On też tamtędy wchodził.Kapitan ochłonął z zaskoczenia.Postanowił sobie, że nic go już więcej nie zdziwi, cokolwiek by usłyszał.Nie miał teraz czasu na uczucia, musiał się skupić i wyjaśnić możliwie jak najwięcej.Janeczka i Pawełek już bez oporu informowali go, co znaleźli na strychu.- Ależ tam są fantastyczne rzeczy! - wykrzyknął w końcu, szczerze zachwycony.- Toż to istny skarbiec!- No pewnie - przyświadczył Pawełek.- W ogóle nam się nie udało obejrzeć jeszcze nawet połowy!- Trochę tam ciemno, więc nie wszystko widać od razu - wyjaśniła Janeczka z żalem.- Światła tam nie ma? - zainteresował się kapitan.- Nie ma.Świecimy latarkami.Kapitan zakłopotał się nieco i zaczął znów rozmyślać.- To, wiecie, trochę komplikuje.Nie łatwiej by wam było wchodzić tymi drzwiami i mieć światło elektryczne?- Pewnie, że łatwiej, ale tych drzwi nie da się otworzyć - rzekł Pawełek.- Już próbowałem.Nic z tego.- Czekajcie, ja mam pomysł - ożywił się kapitan.- Milicja ma rozmaitych specjalistów, także i takich do otwierania drzwi.A jak byśmy tak otworzyli te drzwi? I zrobili światło?Janeczka w pierwszej chwili gwałtownie zaprotestowała.- No, co pan.?! To od razu wszyscy się zlecą! I zobaczą, że to nie dom się wali, tylko ryczy ta maszyna od wroga!- I że ten hurgot to kule! - dodał zaniepokojony Pawełek.Kapitan zamachał uspokajająco rękami.- Zaraz, spokojnie, wszystko da się zrobić, tylko trzeba pomyśleć.Maszynę można ukryć, kule też.My to możemy załatwić.Wejdziemy, nie wpuścimy nikogo.- Z wyjątkiem nas? - przerwała podejrzliwie Janeczka.- Oczywiście, z wyjątkiem was.Pochowamy co trzeba, przeprowadzimy nasze badania i dopiero wtedy udostępnimy pomieszczenie.Tak się zresztą zazwyczaj postępuje, nie obudzimy żadnych podejrzeń.No i nie będziemy musieli drzeć spodni na dachu.Rodzeństwo przez chwilę rozważało projekt.Owszem, wydawał się niezły, szczególnie na przyszłość miał swoje dobre strony.- No dobrze, a co pan powie, jak spytają, skąd pan wie o naszym strychu? - spytał Pawełek z powątpiewaniem.- Jak to co, po prostu, widzieliśmy, jak ten łobuz właził na strych po dachu, i dlatego musimy tam zajrzeć!- Skłamie pan! - wykrzyknęła z naganą Janeczka.- Nic podobnego! - zaprotestował natychmiast kapitan.- Opisaliście to tak obrazowo, że oczyma duszy widziałem to bardzo wyraźnie! Mogę przysiąc, że widziałem.- Ha.!!!- ucieszył się nagle Pawełek.- Jak pan powie, że on właził, to już nic nie trzeba będzie chować! Całe walenie domu będzie na niego! I morda upiora też! Przecież nikt nie wie, ile razy on tam był!Janeczka uradowała się również i od razu doceniła myśl brata.- Bardzo dobry pomysł! - pochwaliła.- Chociaż trochę szkoda, że przestanie się walić.- No, wiecie - powiedział kapitan pocieszająco.- Ostatecznie, dla dobra społecznego.- My to rozumiemy, że trzeba ponieść ofiary - przerwała Janeczka z godnością.- No więc dobrze, poniesiemy ofiarę.W ostateczności zostanie nam jeszcze pomieszanie zmysłów.- Ty, a mordę upiora mamy w swoim pokoju! - przypomniał nagle Pawełek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]