[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Oczywiście, zawsze wiem, co robię.3Laura Whitstable zastała Ann w jej sypialni, przed toaletką. Lepiej się czujesz, moja droga? Tak.Poniosły mnie nerwy, ale już się uspokoiłam. Właśnie przyszedł pewien młody mężczyzna.Gerald Lloyd.Czy to ten. Tak.I co o nim myślisz? Powiem jedno.Sarah jest w nim zakochana. Boże, chciałabym wierzyć, że nie jęknęła Ann. Nic tu po twojej wierze. Tego mi tylko brakowało. On jest absolutnie nie do przyjęcia, jak rozumiem.Tak?Ann westchnęła. A co innego można powiedzieć o kimś, kto w żadnej pracy nie zagrzewa miejsca?Gerry da się lubić, to prawda, i jest atrakcyjnym mężczyzną, lecz. Nigdy do niczego nie dojdzie, to chciałaś powiedzieć? Nigdy i nigdzie.Sarah co prawda uważa, że ten chłopak ma po prostu pecha, alenie sądzę, by miała rację.Zresztą to nie jedyny przyjaciel mojej córki; Sarah zna wieluinnych, i to wartościowych mężczyzn. I uważa, jak śmiem sądzić, że są nudni.Miłe, inteligentne dziewczyny, a Sarah na-prawdę nie brakuje inteligencji, zawsze wynajdują najmniej pożądanych kandydatów namęża.Takie chyba jest prawo natury.A jeśli chodzi o tego młodego człowieka, pociąganawet mnie, nie tylko Sarah. Ciebie, Lauro? Mam swoje kobiece słabostki, Ann.Dobranoc, moja droga.I życzę szczęścia.754Ann miała zjeść kolację z Richardem w domu, podczas gdy Sarah wybierała się dorestauracji na dansing.Kiedy tuż przed ósmą zjawił się Richard, jego przyszła pasierbicasiedziała w przesyconym ostrym zapachem lakieru salonie, malując paznokcie.Uniosławzrok, rzuciła krótkie: Cześć, Richard , i wróciła do swojego zajęcia.Richard obserwo-wał ją z irytacją.Od pewnego czasu sam był przerażony narastającą w nim niechęcią docórki Ann, początkowo bowiem widział siebie jako przyjaznego, pobłażliwego i odda-nego pasierbicy ojczyma.Owszem, myślał na samym początku, dziewczyna może byćnieufna, lecz przy dobrej woli z mojej strony, uda mi się łatwo pokonać dziecinne uprze-dzenia.Cóż, wyglądało na to, że to Sarah, a nie on, zaczyna panować nad sytuacją.Jejchłodna pogarda i niechęć przenikały w głąb męskiej duszy, raniąc ją, i upokarzając.Richard nigdy nie miał o sobie najlepszego zdania, dlatego sposób, w jaki Sarah go trak-towała, jedynie osłabił w nim poczucie własnej godności.Wszystkie wysiłki, począt-kowo zmierzające do zjednania sobie dziewczyny, a potem do zapanowania nad nią,okazały się katastrofalne w skutkach.Doszło do tego, że każde słowo, które wypowie-dział, było niewłaściwe, a każde zachowanie śmieszne.Poza tym, do niechęci do Sarahdołączała narastająca z wolna irytacja z powodu takiego, a nie innego zachowania Ann.Ann powinna go wspierać.Ann powinna wskazać Sarah jej właściwe miejsce, Ann po-winna być po jego stronie.Wysiłki Ann, zmierzające do odgrywania roli rozjemcy, cią-głe zajmowanie przez nią pozycji neutralnej, wyprowadzały go z równowagi.To się nanic nie zdawało.Ann powinna być tego świadoma.Sarah wyciągnęła przed siebie dłoń i, obracając nią w dół i w górę, suszyła świeży la-kier.Richard, choć doświadczenie uczyło go, że w takiej sytuacji powinien zachować po-wściągliwość, nie pożałował sobie uwagi: Wygląda to tak, jakbyś umoczyła palce we krwi.Nie rozumiem, dlaczego wy,dziewczęta, nakładacie takie obrzydlistwo na paznokcie. Nie rozumiesz?Zbaczając na bezpieczniejszy temat, Richard oznajmił: Spotkałem przed godziną twojego przyjaciela, młodego Lloyda.Powiedział mi, żewyjeżdża do Afryki Południowej. Wiem, we wtorek. Będzie musiał porządnie nagiąć karku, jeżeli marzy mu się sukces.AfrykaPołudniowa to nie miejsce dla kogoś, kto nie ma zamiłowania do pracy.76 Przypuszczam, że wiesz wszystko o Afryce Południowej, no nie? Takie miejsca wszędzie są jednakowe.Tam nadaje się chłop z ikrą. Gerry ma jej w sam raz obruszyła się Sarah i dodała: Jeśli już musisz użyćtakiego wyrażenia. A co w nim złego?Sarah uniosła głowę i zmierzyła go zimnym wzrokiem. Według mnie jest dość niesmaczne, to wszystko.Richard poczerwieniał. Wypada mi tylko żałować, że twoja matka nie nauczyła cię lepszych manier. Czy byłam nieuprzejma? W oczach Sarah odbijała się cała niewinność świata. W takim razie najmocniej przepraszam.Przesadnie brzmiące przeprosiny bynajmniej nie ugłaskały Richarda.Zapytał ostro: Gdzie jest twoja matka? Przebiera się.Będzie tu za chwilę.Sarah otworzyła torebkę, wyjęła lusterko i, przyjrzawszy się dokładnie swojej twarzy,zaczęła poprawiać dopiero co zrobiony makijaż.Chodziło jej najwyrazniej o wypro-wadzenie Richarda z równowagi.Dobrze wiedziała, że przyszły ojczym ma staroświec-kie upodobania i fobie; między innymi, nie znosi zwyczaju malowania się przez kobietęw czyjejś obecności.I rzeczywiście.Usiłując uderzyć w żartobliwy ton, Richard powiedział: Przestań już, Sarah.Nie przesadzaj z tym.Sarah opuściła lusterko na kolana i zapytała: Z czym, mianowicie? Z malowaniem i pudrowaniem.Mogę cię zapewnić, że mężczyzni nie lubią zbytwymalowanych kobiet.Czy nie widzisz, że wyglądasz jak..jak kokota, chciałeś powiedzieć, tak? Tego nie powiedziałem żachnął się Richard. Ale zamierzałeś. Sarah cisnęła z impetem do torebki przybory do makijażu. Do diabła! Tak czy owak, to nie twój interes. Posłuchaj mnie, Sarah. To, co robię z moją twarzą, to moja własna sprawa.Powtarzam jeszcze raz: to nietwój interes, ty wścibski intruzie!Sarah trzęsła się ze złości; była bliska płaczu.Richard przestał panować nad sobą.Krzyknął na nią: Nieznośna, gderliwa mała jędza! Z tobą nie da się wytrzymać! W żaden sposób!W tym momencie drzwi się otworzyły i do salonu weszła Ann. O Boże! O co chodzi tym razem? zapytała znużonym głosem.77Sarah wyskoczyła do hallu jak oparzona; tłumaczyć się musiał Richard. Powiedziałem jej tylko, że robi sobie zbyt mocny makijaż.Ann westchnęła ciężko. Doprawdy, mój drogi, uważam, że powinieneś mieć więcej rozsądku.Po co, u li-cha, mieszasz się w nie swoje sprawy? Och, w porządku.Jeśli nie przeszkadza ci, że twoja córka wychodzi z domu wy-malowana jak kokota. Sarah nie wygląda jak kokota osadziła go Ann. Wygadujesz niestworzonerzeczy.Nie ma dziewczyny, która by się w obecnych czasach nie malowała.Masz prze-starzałe poglądy, Richardzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]