[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz, drogi przyszły czytelniku, cofnę się nieco w czasie i opiszę wydarzenia, jakie miały miejscebezpośrednio po sławetnej i brzemiennej w skutki Bitwie na Moście.Pierwej jednak oświecę to liczne gronoczytelników, którzy o Bitwie na Moście nic nie wiedzą - już to z powodu innych zainteresowań, jużskutkiem ogólnej ignorancji.Wyjaśniam: bitwę ową stoczono ostatniego dnia miesiąca sierpnia RokuWielkiej Wojny w Angrenie, na moście łączącym oba brzegi rzeki Jarugi w okolicach stanicy o nazwieCzerwona Binduga.Stronami tego zbrojnego konfliktu były: armia Nilfgaardu, dowodzony przez królowąMeve korpus z Lyrii oraz my, nasza wspaniała drużyna - ja, czyli niżej podpisany, a także Wiedzmin Geralt,wampir Emiel Regis Rohellec Terzieff-Godefroy, łuczniczka Maria Barring zwana Milvą i Cahir MawrDyffryn aep Ceallach, Nilfgaardczyk, lubiący z uporem godnym lepszej sprawy dowodzić, żeNilfgaardczykiem nie jest.Niejasnym może być też dla ciebie, czytelniku, skąd wzięła się w Angrenie królowa Meve, o której wonczasmniemano, że wraz ze swą armią zginęła i przepadła w czasie nilfgaardzkiej lipcowej inkursji na Lyrię,Rivię i Aedirn zakończonej całkowitym podbojem tych krain i ich okupacją przez imperialne wojska.AtoliMeve nie zginęła, jak sądzono, w boju, nie dostała się do nilfgaardzkiej niewoli.Skrzyknąwszy pod swójsztandar grzeczny komunik ocalałego lyrijskiego wojska i zaciągnąwszy kogo się da, w tym najemników izwyczajnych bandytów, waleczna Meve podjęła z Nilfgaardem partyzancką wojnę.A do takiej gerylasówkidziki Angren idealnie się nadawał - już to by z zasadzki uderzyć, już to by utaić się gdzie w chaszczachjakich, bo w Angrenie chaszczów dostatek, prawdę rzekłszy, prócz chaszczów nie masz w onej krainieniczego, co warte wymienienia.Hufiec Meve - nazywanej już przez jej wojsko Białą Królową - rychło urósł w siły i takiej fantazji nabrał, żebez strachu przeprawić się na lewy brzeg Jarugi potrafił, by tam, na głębokich tyłach wroga, hałasować igrasować do woli.Tu powracamy do naszych baranów, to jest do Bitwy na Moście.Sytuacja taktyczna wyglądała, jaknastępuje: partyzanci królowej Meve, pograsowawszy sobie na lewym brzegu Jarugi, chcieli uciec na prawybrzeg Jarugi, ale nadziali się na Nilfgaardczyków, którzy grasowali na prawym brzegu Jarugi i chcieliwłaśnie uciec na lewy brzeg Jarugi.Na powyższe nadzialiśmy się my, z pozycji centralnej, to znaczy zsamego środka rzeki Jarugi, z każdej strony, lewej czy prawej, jakimś ludem zbrojnym otoczeni.Nie mająctedy dokąd uciekać, zostaliśmy bohaterami i okryliśmy się nieśmiertelną chwałą.Bitwę, nawiasem mówiąc,wygrali Lyrijczycy, albowiem udało im się to, co zamierzyli, to znaczy ucieczka na prawy brzeg.Nilfgaardczycy uciekli w niewiadomym kierunku i tym samym bitwę przegrali.Zdaję sobie sprawę, żewszystko to brzmi wielce konfundująco i nie omieszkam przed publikacją skonsultować tekstu z jakimśteoretykiem wojskowości.Na razie opieram się na autorytecie Cahira aep Ceallach, jedynego żołnierza wnaszej drużynie - a Cahir potwierdził, że wygrywanie bitew poprzez szybką ucieczkę z pola walki jestdopuszczalne z punktu widzenia większości doktryn militarnych.Udział naszej drużyny w bitwie był bezspornie chwalebny, ale miał też złe skutki.Milva, która była wodmiennym stanie, uległa tragicznemu wypadkowi.Reszcie nas pofortuniło na tyle, że nikt poważniejszychobrażeń nie odniósł.Ale nikt też i profitu nie zdobył i nawet podziękowania nie doczekał.Wyjątek stanowiłWiedzmin Geralt.Bo Wiedzmin Geralt, wbrew wielokrotnie - a widać obłudnie - głoszonemuindyferentyzmowi i nie raz deklarowanej neutralności przejawił oto w bitwie ferwor tyleż wielki, co33przesadnie spektakularny, innymi słowy: bił się iście pokazowo, żeby nie powiedzieć: na pokaz.Dostrzeżono go, a Meve, królowa Lyrii, własną ręką pasowała go na rycerza.Z tego pasowania, jak sięrychło okazało, było więcej nieprzyjemności niż awantaży.Trzeba ci bowiem wiedzieć, miły czytelniku, że Wiedzmin Geralt był zawsze człowiekiem skromnym,rozważnym i opanowanym, o wnętrzu prostym i nieskomplikowanym niby trzonek od halabardy.Niespodziewany awans i pozorna łaskawość królowej Meve zmieniły go jednak - a gdybym go lepiej nieznał, powiedziałbym, że wbiły w pychę.Miast co rychlej i anonimowo zniknąć ze sceny, Geralt plątał sięprzy królewskim orszaku, cieszył honorem, rozkoszował łaską i nasładzał sławą.A nam sława i rozgłos były akurat najmniej potrzebne.Przypominam tym, którzy nie pamiętają, że tenżesam Wiedzmin Geralt, teraz pasowany rycerz, ścigany był przez organa bezpieczeństwa wszystkich CzterechKrólestw w związku ze sprawą rebelii magików na wyspie Thanedd.Mnie, osobę niewinną i czystą niby łza,próbowano obciążyć zarzutem szpiegostwa.Do tego dodać trzeba Milvę, kolaborującą z driadami iScoia'tael, zamieszaną, jak się okazało, w osławione masakry ludzi na rubieżach Lasu Brokilon
[ Pobierz całość w formacie PDF ]