[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu znaleźli się przy Tunelu Strachu.Na niewielkim podwyższeniu jakiś wielki facet w kostiumie Frankensteina groźnie wymachiwał rękoma w stronę ludzi wchodzących do wagoników i oczekujących na wjazd do tunelu.Warczał, machał rękoma i podskakiwał, niezdarnie naśladując Borisa Karloffa.- Ale wielkolud - mruknął Richie.Przeszli kilka stóp w stronę platformy naganiacza, gdzie wysoki, dystyngowany mężczyzna nieprzerwanie przemawiał do przechodniów.Spojrzał w dół, w ich stronę, a Amy stwierdziła, że miał najbardziej niebieskie oczy, jakie kiedykolwiek widziała.Po kilku sekundach uświadomiła sobie, że gigantyczna twarz klauna na szczycie Tunelu Strachu miała rysy tego właśnie naganiacza.Przerrrażające atrrrakcje i rrrewelacje! - wołał naganiacz.- Koszmarrrry, grrroza i horrorrrr! Gobliny, duchy i wampiry! Pająki większe niż ludzie! Istoty z kosmosu i z najczarniejszych czeluści naszej planety! Czy wszystkie istoty znajdujące się w tym tunelu są sztuczne? A może któraś z nich jest prawdziwa? Przekonajcie się sami! Poznajcie prawdę.na własne ryzyko! Czy jesteście w stanie wytrzymać tę próbę i towarzyszące jej napięcie i grozę? Panowie, pokażcie, że jesteście mężczyznami! Panie, czy wasi partnerzy są dostatecznie męscy, by was chronić, gdy już znajdziecie się wewnątrz? A może to wy będziecie musiały ich ochraniać? Przerrrażające atrrrakcje, rrrewelacje!UWIELBIAM przejażdżki Tunelem Strachu, kiedy jestem na haju -stwierdziła Liz.- To naprawdę oszałamiające uczucie, kiedy jest się dostatecznie mocno naćpanym.Ja jestem dostatecznie naćpana - zapewniła Amy.Ja też - dodał Buzz.Eee tam, musimy dać sobie więcej czadu - powiedziała Liz.- To jeszcze nic.Jeśli wypalę jeszcze jednego skręta - rzekł Richie - będę musiał pójśćna odwyk.Ale nie do izolatki - rzekł Buzz.- Raczej do dwójki.Dopisuję się do ciebie.To jest to - rzuciła z podnieceniem w głosie Liz.- Trzeba być naprawdę mocno naćpanym, żeby w pełni nacieszyć się Tunelem Strachu.Ja pasuję, postanowiła Amy.Koniec ze skrętami na dziś wieczór.Na dziś wieczór i w ogóle.Kupili bilety na Węża.Facet kontrolujący urządzenia był karłem i podczas gdy czekali na rozpoczęcie przejażdżki, Liz otwarcie drwiła z jego wzrostu.Karzeł spojrzał niemiło na Liz, a Amy zapragnęła, aby jej przyjaciółka wreszcie się zamknęła.Kiedy Wąż ruszył, karzeł miał okazję zemścić się na złośliwej dziewczynie - nadał urządzeniu większą niż zwykle szybkość.Sznur wagoników zaczął pokonywać zakręty, wzniesienia i pochyłości z taką prędkością, że Amy bała się, iż lada moment wylecą z szyn.To, co zapowiadało się na wspaniałą przejażdżkę, zmieniło się w torturę, zdającą się nie mieć końca.Kostki palców zaciskały się aż do białości, żołądek podchodził do gardła, zimny pot występował na czoło.Nie do wiary, ale nawet w tych okolicznościach, wykorzystując ciemności oraz wysuwane automatycznie brezentowe dachy nad wagonikami, Buzz zajął się Amy - sunął dłońmi w górę i w dół po jej ciele.Cała noc jest jak ten Wąż, pomyślała Amy.Pozbawiona kontroli.Po kolejnej przejażdżce na Ośmiornicy i samochodzikach wrócili do ślepej uliczki za ciężarówkami, na skraju wesołego miasteczka.Liz zapaliła kolejnego ze swoich „doprawionych" skrętów.Nad lunaparkiem zapadł już zmierzch i podając sobie jointa z rąk do rąk nie widzieli się zbyt dobrze nawzajem.Żartowali, że jakiś obcy mógł przyłączyć się do nich w ciemności i pociągnąć macha, zanim zdążyliby się zorientować.Udawali, że dostrzegają potwory ukryte pod przyczepami otaczających ich ciężarówek.Kiedy skręt doszedł do Amy, próbowała udawać.Wciągnęła dym do ust, ale się nie zaciągnęła.Przez chwilę potrzymała dym w ustach, a potem wypuściła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]