[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po spakowaniu walizek, kiedy włożyli płaszcze, Laura kilkakrotnie zawołała Pieprzówkę.Kotka nie odpowiadała, a pospieszne przejrzenie pokoi też nic nie dało.Pieprzówka chowała się, była nieposłuszna, jak postąpiłby każdy szanujący się kot w podobnych okolicznościach.- Zostawmy ją - szepnął Earl.- Jutro ktoś wpadnie ją nakarmić.Przeszli przez pralnię do garażu.Nie zgasili za sobą światła, żeby nie zdradzić zamiarów.Earl włożył walizki do bagażnika błękitnej hondy Laury.Nie musiała pytać, dlaczego biorą jej samochód zamiast jego.Zaparkował przed domem, przy krawężniku, a gdyby agenci FBI po drugiej stronie ulicy zobaczyli Laurę i Melanie idące do samochodu, chcieliby wiedzieć, dokąd jadą i po co; może nawet chcieliby ich zatrzymać.Oczywiście ich pospieszna ucieczka mogła okazać się błędem, jeżeli FBI chciało tylko pomóc.Albo i nie.W każdym razie Laura ufała tylko Earlowi Bentonowi.Posadził Melanie na tylnym siedzeniu i zapiął pas wokół jej talii.Ze swojego miejsca Laura obejrzała się i zdumiała wyglądem córki.W zamkniętym garażu, oświetlona tylko sufitowym światłem samochodowym, wymizerowana twarz dziewczynki wydawała się bezcielesna; blada niby-księżycowa poświata łagodziła ostre linie i wystające kości.Po raz pierwszy Laura spostrzegła, jaka śliczna byłaby jej córeczka, gdyby trochę przybrała na wadze.Kilka dodatkowych kilogramów oraz spokój ducha dokonałyby całkowitej i cudownej transformacji.Jedno i drugie przyjdzie z czasem.Laura nagle ujrzała potencjał pod szorstką gliną, bliskość pod obcością, piękno pod szarością.Czas, niczym pędzel malarza, nałoży inne przeżycia i emocje na świeżą teraz udrękę Melanie, a kiedy farba dni, miesięcy i lat utworzy warstwę dostatecznie grubą, żeby zakryła koszmarne wspomnienia ojca, Melanie nie będzie już wychudzonym jak szkielet, dziwacznym stworem o trupiobladej skórze i cierpiących oczach; będzie całkiem ładna.Ta świadomość pozbawiła tchu Laurę i na nowo rozbudziła w niej nadzieję.Co ważniejsze, miękkie światło i pieszczotliwe cienie sprawiły, że Laura zobaczyła więcej z siebie w córce, co wywarło na nią jeszcze silniejszy wpływ.Intelektualnie wiedziała, że Melanie jest do niej podobna - świadectwo genów wyraźnie zaznaczało się w nawiedzonej twarzy dziecka, chociaż tortury zmieniły ją w maskę udręki - lecz aż do tej chwili nie odbierała tego podobieństwa na poziomie emocjonalnym.Widząc siebie w córce, uświadomiła sobie jeszcze bardziej, że cierpienie dziecka to jej własne cierpienie, że przyszłość dziecka to jej własna przyszłość, że nie zazna szczęścia, dopóki Melanie nie będzie szczęśliwa.Uroda dziewczynki ponownie obudziła w Laurze nadzieję, natomiast odkrycie podobieństwa między nimi podsyciło determinację, żeby dowiedzieć się prawdy i pokonać wrogów, nawet jeśli cały cholerny świat naprawdę zwrócił się przeciwko nim.Earl usiadł za kierownicą.Spojrzał na Laurę i uprzedził:- Będzie dosyć gorąco przez najbliższe kilka minut.- Już jest gorąco - odparła, zapinając pas bezpieczeństwa.- Skończyłem kurs samochodowy, na którym uczą, jak unikać terrorystów i kidnaperów, więc nie jeżdżę tak brawurowo, jakby się wydawało.- Brawura wcale mnie nie zmartwi - odparła Laura.- Nie po tym, jak ten wiatrostwór wpakował mi się do kuchni.Zresztą zawsze myślałam, że fajnie byłoby jeździć jak James Bond.Uśmiechnął się do niej.- Twarda z pani sztuka.Uruchomił silnik, a ona podniosła automatycznego pilota do drzwi garażu, który leżał na konsoli pomiędzy fotelami.- Teraz - powiedział Earl.Laura nacisnęła guzik i drzwi garażu zaczęły się przechylać.Zanim uniosły się do końca, Earl wrzucił wsteczny bieg i ruszył tyłem ze sporym przyspieszeniem, chociaż miał ledwie parę cali luzu.Laura spodziewała się, że uderzą w drzwi, ale samochód gładko wyśliznął się z garażu i odjechał od domu na wstecznym biegu z dużą szybkością.Zwolnił na styku podjazdu z ulicą, ale niewiele.Earl skręcił kierownicę mocno w prawo, żeby ustawić się przodem do długiego zjazdu ze wzgórza.FBI w swojej fałszywej telefonicznej furgonetce jeszcze nie zareagowało.Earl przydepnął hamulce, wrzucił przedni bieg i docisnął gaz.Opony zapiszczały i samochód jakby przykleił się do jezdni, ale zaraz skoczył naprzód po ciemnej, spadzistej ulicy.Dwie przecznice dalej Earl zerknął we wsteczne lusterko 1 oznajmił:- Jadą.Laura spojrzała przez tylną szybę i zobaczyła, że furgonetka właśnie rusza od krawężnika.Earl przydusił hamulce, obrócił kierownicę ostro w prawo i honda z poślizgiem skręciła za róg.Na następnym skrzyżowaniu skręcił w lewo, potem znowu w prawo, kluczył i lawirował przez spokojną willową dzielnicę, wreszcie wyjechał z Sherman Oaks na krawędź doliny, przez grań do kanionu Benedict, po zalesionych zboczach, przez ciemność w stronę odległych świateł Beverly Hills i Los Angeles.- Zgubiliśmy ich - rzucił uszczęśliwiony.Laura nie doznała ulgi.Nie wierzyła, że mogą zgubić swojego nieludzkiego wroga - niewidzialne To - równie łatwo jak furgonetkę FBI.25Dan uważnie obserwował Reginę i próbował wymyślić, w jaki sposób zmusić ją do mówienia.Wydawała się tak uległa, że z pewnością mógł ją nagiąć do swoich celów, gdyby tylko wiedział, gdzie i jak nacisnąć.Regina przestała już obgryzać kostki dłoni.Teraz wsadziła kciuk do ust i ssała go delikatnie.Przybrała pozę tak prowokacyjną - niewinność oczekująca sprofanowania - że Dan miał pewność, iż nauczył ją tego Hoffritz.Zaprogramował ją do tego? Lecz ssanie kciuka wyraźnie przynosiło jej ulgę; rozdzierająca duchowa udręka kazała jej szukać pociechy w najprostszych, najbardziej infantylnych rytuałach uspokojenia.Odkąd włożyła kciuk do ust, przestała siedzieć wyprostowana jak dama.Teraz skuliła się w kącie sofy.Dekolt peniuaru rozchylił się, ukazując głęboki, gładki, ocieniony rowek między piersiami.Dan doskonale wiedział, jak nakłonić ją do mówienia, ale nie miał ochoty robić takich rzeczy.Wyjęła na chwilę kciuk z ust i powiedziała:- Nie mogę panu pomóc.Naprawdę nie mogę.Pójdzie pan teraz? Proszę.Nie odpowiedział
[ Pobierz całość w formacie PDF ]