[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mówił potem na ten temat Abd ul Moshed:- Ty jesteś właścicielem kawiarni, a kobieta jest fałszywą monetą.A teraz przyprowadź mi mojego osła; poznasz go po tym, że jest biały, jeśliby zaś za domem stały dwa białe osły, ten jest mój, który jest bardzo zamyślony i je cudzy obrok, odpędziwszy towarzyszów.Mądre to jest zwierzę, albowiem nosi mnie już lat dwadzieścia i wiele już rzeczy przemyśleliśmy razem.Pobiegł szybko Hassan i przywiódł białe, dostojne bydlę z porwaną uprzężą, albowiem i wielcy ludzie, i wielkie osły to mają wspólne, że nie dbają o strój.Osioł, pana swojego ujrzawszy, ryknął przeraźliwie na znak głębokiej radości i wierzgnął parę razy jakby na znak, że gotów jest za niego oddać życie.Dziwił się bardzo Hassan i iść począł obok osła, na którym siedział już Abd ul Moshed, nogami niemal dotykając ziemi, bardzo zamyślony.- Stój! - zawołał nagle - Abd ul Moshedzie, twój osioł idzie w przeciwną stronę, każ mu się zwrócić ku mojemu domowi.Abd ul Moshed zbudził się z zadumy i rzekł niechętnie:- Nie może być inaczej.Osioł mój przez lat dwadzieścia dźwiga mnie z domu do kawiarni i z kawiarni do domu i za żadną cenę w inną nie pójdzie stronę; pojadę tedy aż do drzwi mojego domu, tam go zawrócę i wtedy dopiero łatwo będę się mógł udać na nim do ciebie.Hassan wpadł w rozpacz i począł targać brodę, życząc bydlęciu temu śmierci w nie sławie, nic mógł jednak nic poradzić na to, więc płacząc na poły, prosił Abd ul Mosheda, aby używszy pięt, przynaglił osła do szybszego biegu.W tej jednak właśnie chwili osioł przystanął nagle na środku drogi i opuściwszy uszy, znieruchomiał.- Bismillach! - jąknął Hassan - co mu się stało?Abd ul Moshed otworzył oczy, które przymknął słodko przed chwilą, i rzekł:- Albo sobie coś przypomniał i za chwilę ruszy szybko jak błyskawica, albo też nie opodal we drzwiach swojego sklepu stoi piekarz, którego widoku mój osioł nie znosi.Oto tam zły ten człowiek stoi w istocie na progu, krzyknij więc na niego, aby się ukrył.Hassan podjął kamień z ziemi i krzyknął gromko:- Schowaj się, synu wieprza, albo ci głowę rozwalę kamieniem.Szlachetne to zwierzę nie znosi widoku plugawego twego oblicza, gdyż jest mądre i nie cierpi złodzieja, co oszukuje na wadze mąki.Znikł w tejże chwili w jamie drzwi ów piekarz, jak placek owsiany ginie w czeluści szeroko rozwartej gęby zgłodniałego wojownika, zaś Abd ul Moshed uśmiechnąwszy się, takie wypowiedział słowo:- Roztropnie uczyniłeś i dzięki ci składam, żeś mojego osła szlachetnym nazwał zwierzęciem; zdaje mi się, że już z mniejszą niźli przedtem patrzy na ciebie pogardą i szybciej stąpa.Błagaj teraz Allacha, by zmrok nie zapadł i by się z minaretu nie odezwał muezin, albowiem osioł znowu przystanie, tę bowiem ma namiętność, że lubi śpiew i lubi go słuchać w skupieniu.Daleko jednak było jeszcze do wieczora, wice się tego nie obawiał nieszczęsny Hassan, na którego dwa się sprzysięgły osły: los i osioł Abd ul Mosheda - dreptał tedy w milczeniu, wpatrzony w białe bydle jak w zmorę, tysiąca mu życząc chorób, lecz chytrze i obłudnie cmokał od czasu do czasu ustami, niby się dziwiąc wielkiemu rozumowi zwierzęcia i w głos je sławiąc.Równocześnie rozmyślał o swoim okropnym nieszczęściu, a złość go pędziła naprzód, jak krzykliwy pastuch w czerwonym turbanie gna biczem leniwego wołu; ile razy zaś pomyślał o haniebnej zdradzie jednej z pięciu żon, podrywał się nagle jak senny kawas, co nagle w dali ujrzał mordercę dwudziestu sześciu kobiet i czterdziestu siedmiu dzieci i gonić go poczyna zdyszany; biegł tak naprzód i wyprzedzał obu mędrców, z których jeden jechał na drugim, zanim go nie zawrócił dostojny głos Abd ul Mosheda wołającego:- Powróć, Hassanie, albowiem zgubiłeś pantofel!Wracał więc zziajany jak pies, co stracił wiatr, i bardzo złością zmęczony zawodzić zaczął nad swoją dolą i skomleć; potem się z wielką goryczą zwrócił do mędrca i rzecze:- Możeż to być, Moshedzie, aby nie było na świecie wiernej żony?- Zapytaj o to mojego osła - odrzekł mu Moshed - tyle wiem o tym, co i on.- Powiedz mi jednak, abyś mnie pocieszył…Abd ul Moshed zamyślił się głęboko nad odpowiedzią, co zwykł czynić zawsze, nawet wtedy, kiedy go pytano, jak się nazywa, aby niczego lekce nic wyrzec, potem mówił:- Są na świecie wierne żony…- Ooch! - cmoknął Hassan jak derwisz, co ujrzał otwarte niebo, albo jak skazaniec, któremu ostatnią dano plagę w pięty.- Ooch! lecz jak je wynaleźć?A Moshed spojrzał na niego litościwie z wysokości osła i rzecze:- Czy umiałbyś wynaleźć w nadmorskim piasku ziarnko maku?- Hę? - zdumiał się Hassan.- Tak też jest trudno znaleźć perłę wśród niewiast… Tak to jest - ciągnął Moshed w niebo patrząc - jednego ukarał Allach chorobą oczu, drugiego świerzbem skóry, trzeciego chorobą zębów, innego chorobą serca, rozdzielając między wszystkich sprawiedliwie i znośnie, zaś na którego się zawziął, temu dał wielkie zdrowie, jako tobie Hassanie, i pięć żon, jako tobie Hassanie.Czemu nie byłeś uczciwy i pobożny i czemu nic poszedłeś do Mekki, garść daktylów wziąwszy w zanadrze? Opowiadał mi pewien człowiek święty, że miał dwanaście żon i życie miał bardzo ciężkie, postanowił wtedy przebłagać Boga i co rok odbywał pielgrzymkę; ile zaś razy z niej powrócił, tyle razy o jedną mniej miał żonę, bowiem zawsze któraś umarła.Tak to Allach nagrodził pobożnego, który potem świętym został, albowiem z nadludzkiej radości postradał zmysły i wielki tym zyskał u ludzi szacunek.Raz jeszcze ci jednakże powtarzam, że są na ziemi kobiety dobre, wierne i wielce szanowne, te jednak cnót się swoich wstydzą, mniemając dziwnie, że będą wyśmiane, jako że się niby ponad inne wynoszą.Z tych jedne niecne stroją miny, cnotliwymi będąc w tajemnicy, inne zasię - jako owce, co wszystkie w wodę lezą, dlatego że dwie przedtem wlazły - czym prędzej pragną stać się niewiernymi.Niewiasta bowiem nie wtedy jest dumna, kiedy jest inna niż wszystkie, lecz wtedy dumną niepomiernie być poczyna, kiedy jest do wszystkich podobna.Dziwne to jest bardzo i jest to rzecz głęboka, o czym wiedzieć nie możesz, gdyż głowę masz nieco tępą i nigdy nie myślałeś o tym długo; mógłbym ci o tym wiele jeszcze powiedzieć, lecz się mój osioł już bardzo niepokoi czując dom.Blisko już jesteśmy, co poznaję po stęchłej nieco woni, niedawno bowiem temu, Hassanie, wrzuciłem zdechłego kota do cysterny, aby się odzwyczaić od picia wody.Czy nie uważasz, że jest to pomysł dobry, choć wiem, że ciężko ci to będzie zrozumieć, jesteś bowiem niepomiarkowany w jedzeniu i piciu…*Noc już była, kiedy Abd ul Moshed, na białym swoim rozumnym ośle siedząc, zdążał do domu Hassana, który obok stąpał szybko wielce zamyślony.Dwa razy też musiał mędrzec zadać mu pytanie, zanim tamten z bolesnej obudził się zadumy.- Prości ludzie i zwierzęta - mówił Moshed - umieją wróżyć o pogodzie, jakże tedy mniemasz, Hassanie, czy dzień będzie jutro pogodny?Hassan spojrzał w niebo i ujrzał tysiąc gwiazd na wielkim, jak granat czarnym płaszczu Allacha
[ Pobierz całość w formacie PDF ]