[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie podczas patrolu w nagłym przypadku warknął policjant.Nie spuszczałz oczu grupki młodych.Nie miał czasu na bzdury.Uważnie obserwował rosnącą ko-lekcję kluczy, drobnych monet, przyrządów do pielęgnacji paznokci, grzebieni i innychróżności. Musi być podstawa do podejrzeń znowu wtrącił się Brillo. Jest podstawa.Narkotyki. Nar.musiał pan stracić rozum stwierdził jeden z chłopaków.Bełkotał niewy-raznie, prześlizgiwał się po słowach.Musiał brać co innego niż pozostali. Proszę pana ? Dla ciebie to świnia ponownie odezwała się dziewczyna, któranazwała Mike a miłośnikiem pistoletu. Słuchajcie powiedział Polchik wy smarki.Nie jesteście stąd.Prawie pewne,że jeżeli zrobię wam test KO, to okaże się, że jesteście pod działaniem jaszczurki. Heeej! zawołał kierowca. Czego? Jaszczurki wojownika spokojnie odpowiedział Polchik. O rany! Co za popieprzony bandyta zdziwiła się dziewczyna z małymiustami. To jakiś językoznawca.Założę się, że zna wszystkie aktualne wyrażenia slango-we.Jakiś filolog.Jestem pewna, że zna także wszystkie błędy językowe, kolokwializmy,pułapki słowne, pseudonimy i wulgaryzmy.Rzeczywiście.no, no. jaszczurka wojow-nika. Cholerni gówniarze z uniwersytetu zasępił się policjant zawsze próbują zro-bić z ciebie głupka.Też mogłem iść na uniwersytet, ale musiałem pracować.Te pienią-dze.Zawsze mają pieniądze.A ta mała suka.Kierowca zachichotał. Chcesz powiedzieć, Mella, moja droga, że ten tutaj podejrzewa nas o używanienielegalnego boliwijskiego narkotyku, zwyczajowo nazywanego Guerrera-Tuera?Ostatnie słowa wymówił rozwlekle, co zabrzmiało jak: głuehrreerra-uh tuu-eer-ruh.Odezwał się Brillo: Po przejrzeniu moich taśm semantycznych nie znalazłem słowa gu-errera-tuera jako odpowiednika dla wyrażenia jaszczurka wojownika.Wprawdzie guerrerow języku hiszpańskim znaczy tyle co wojownik , ale najbliższe z możliwych słów o po-dobnej wymowie guerra tłumaczy się jako wojna.Ani guerrera, ani tuera nie po-jawia się w języku hiszpańskim.Jeżeli tu era jest gatunkiem jaszczurki, to nie wydaje misię, żebym znalazł.121Polchik słuchał, oniemiały.Na barkach czuł nieznośny ciężar.Wszyscy byli przeciwniemu.Te dzieciaki, ten wstrętny robot.Wszyscy urządzali sobie zabawę, robili sobiez niego jaja.Robili sobie cholerne jaja! Wykładać wszystko dalej to było skierowane do grupki młodych.Zdumiał sięsłysząc swój głos jako serię krótkich szczęknięć. Testy krwi i oddechu muszą być zlecone. Nie wtrącaj się do tego! Wracamy do domu z imprezy powiedział chłopak z kosmykiem skalpowym.Dotąd się nie odzywał. Pojechaliśmy skrótem i zabłądziliśmy. Pewnie Mike był zgryzliwy zabłądziliście w sam środek Manhattanu.Nagle spostrzegł małą zieloną buteleczkę wystającą z torebki należącej do dziew-czyny ostatniej z szeregu. Co to jest? Lekarstwo odpowiedziała pośpiesznie.Zbyt pośpiesznie.Wszyscy skamienieli. Pozwól mi to obejrzeć głos policjanta był nienaturalnie spokojny.Wyciągnął lewą rękę.Uwaga wszystkich skupiała się jednak na prawej ręce Mike a.Spoczywała na pistolecie.Dziewczyna wyciągnęła z masy różności, leżących na bagaż-niku, różowy pojemniczek.Wyraznie się ociągała.W końcu podała mu do ręki.Brillo zaproponował pomoc. Jestem wyposażony w sensory chemiczne i odpowiedni zestaw taśm w bankupamięci.Mogę przeprowadzić analizę chemiczną podejrzanego leku.Cała szóstka wpatrywała się milcząco w robota.Wydawała się być przerażona obec-nością maszyny.Polchik wyciągnął pojemniczek w kierunku Brilla.Ten wcisnął kolorowy guzik na lewym przedramieniu.Z jego klatki piersiowej wy-sunęła się płytka.Nikt się jej tam nie spodziewał.Położył na niej buteleczkę i płytkawsunęła się z powrotem.Robot zaczął brzęczeć. Nie musisz otwierać pojemnika? spytał Polchik. Nie, proszę pana. Och!Robot ciągle brzęczał.Mike czuł się bardzo głupio, stojąc i patrząc.Po dłuższejchwili dzieciaki zaczęły się uśmiechać, potem szczerzyć zęby, potem otwarcie rechotaći szeptać między sobą.Dziewczyna z małymi ustami chichotała złośliwie.Mike poczułsię między nimi jak niezdarny i pryszczaty piętnastolatek.To było jak beczka śmiechu.Stał obok tych długonogich dziewczyn z uniwersytetu i czuł, że gardzi tymi wszystkimigówniarzami.Gardzi z powodu pieniędzy, samochodów, modnych ubrań i narkotyków.A główny powód: to ich pewność siebie.On, Mike Polchik, pracował ciężko przecią-122gał wołowe półtusze z ciężarówek do masarni swego ojca.Inni w tym czasie zabawialisię swymi elektrycznymi samochodami.Wyrzucił z myśli wspomnienia, a całą swą złośći całe rozgoryczenie zwrócił w stronę metalowego idioty, który ciągle brzęczał obok. Okay.Jak długo to jeszcze potrwa? Tsss. syknął kierowca i zaczął przewracać oczami.Polchik zignorował go.Nie podobało mu się to wszystko. Jestem szybką jednostką, proszę pana.Eksperymentalny model X-44.Mójgłówny mechanizm, Jednostka Centralna AA, została tak zaprojektowana w laborato-riach Universal Elektronics, że potrafi wykonać tę czynność w czasie poniżej jednej mi-nuty. Dobrze.Zpiesz się.Chcę szybko zabrać stąd tych długowłosych. Guue-rare-ah tuu-err-ah odezwał się kosmyk skalpowy nieprzyjemnymszeptem.Rozległ się dzwięczny ton i płytka w klatce piersiowej robota opadła.Maszyna wy-jęła plastikową buteleczkę.Wręczyła ją dziewczynie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]